„Kieruj
się w życiu tym, co uważasz za słuszne. To Ty masz być szczęśliwa, więc jeśli
Twoje szczęście jest w Nim, to trwaj w tej miłości.”
Stali tak, na środku parkingu,
przez kilka minut w zupełnej ciszy. Błogiej ciszy. Wpatrzeni w siebie, skupili
się na swoich oddechach, na przyspieszonym biciu ich serc. W końcu Olivia
odważyła się wykonać jakiś ruch. Kiedy emocje opadły, dziewczyna otarła z
policzków łzy szczęścia i wyjęła z kieszeni bransoletkę. Tak, tę sprzed kilku lat. Po wydarzeniach w
Mediolanie, zawsze nosiła ją ze sobą, by w końcu podarować ją Alexisowi. Teraz
przyszedł właśnie ten moment. Blondynka spojrzała na swoją bransoletkę. Była
czarna, tylko inicjały „A.S.” miały
kolor biały. Bransoletka, którą Olivia właśnie nałożyła na nadgarstek Sancheza,
była identyczna. Różnicą były tylko inicjały widniejące na niej: „O.A.”.
Dziewczyna spojrzała na
piłkarza, który uważnie przyglądał się upominkowi z każdej strony. Uśmiechnął
się. Już wiedział, że bransoletka będzie przynosiła mu szczęście. Przecież Oli
to jego szczęście…
-My… Nie powinniśmy…- Olivia w
końcu przerwała ciszę. Czuła się okropnie, myśląc, że właśnie rujnuje czyjś
związek.
-Nie będzie żadnego ślubu.-
powiedział spokojnie Chile, cały czas się uśmiechając. Nie pamiętał, kiedy
ostatnio był tak szczęśliwy.- Wczoraj spotkałem się z moją byłą dziewczyną –
podkreślił przedostatnie słowo – I wszystko wyjaśniłem. Poprosiłem ją, by publicznie
sprostowała to kłamstwo. Jeśli będzie chciała zachować resztki honoru, zrobi to
jeszcze dziś.
Oli nie mogła uwierzyć w to, co
usłyszała. Więc mężczyzna, którego kocha jednak się nie żeni! To była jedna,
wielka plotka! Kamień spadł jej z serca. Poczuła, jakby ubyło z niej kilka
kilogramów.
-Co teraz z nami będzie?-
zapytała, patrząc w dół.
Chile uniósł jej podbródek i
znów ją pocałował. Taka odpowiedź wystarczyła.
-Alexis, do jasnej cholery! –
usłyszeli czyjś krzyk.- Długo mam jeszcze czekać?!
-Przepraszam! Już idę! –
powiedział Sanchez. – Tito chciał, żebym został po treningu, by ustalić warunki
nowej umowy.
-Cieszę się, że zostajesz w
Barcelonie.
-Robię to, co kocham.-
uśmiechnął się.- Przyjadę po ciebie jutro o dziewiętnastej.- rzucił na
odchodne, pocałował ją w czoło i pobiegł w stronę Vilanovy.
Olivia czuła się tak wspaniale,
że nie mogła usiedzieć w jednym miejscu. Po powrocie do domu, zadzwoniła do
starszej siostry i powiedziała jej o wszystkim, co się wydarzyło. Lena cieszyła
się szczęściem swojej siostry. Była przekonana, że Alexis jest tym, z którym
Olivia spędzi resztę życia…
* * *
Była dokładnie 1850,
kiedy Oli usłyszała głośny ryk silnika. Na pewno nie było to jednak auto.
Wyjrzała przez okno. Zobaczyła Sancheza schodzącego z… Motocykla. I to nie byle
jakiego. Honda CBR 600 przepięknie
lśniła w blasku słońca. Chile ubrany był w specjalny, skórzany strój. Zdjął
kask, odłożył go na siedzenie pojazdu i ruszył w kierunku drzwi do mieszkania
panny Alvarez. Po chwili zadzwonił
dzwonek. Dziewczyna pomknęła do drzwi i otworzyła je. Stał przed nią
uśmiechnięty Alexis. Olivia przygryzła wargę, a kąciki jej ust mimowolnie
powędrowały ku górze. Blondynka pociągnęła piłkarza za kurtkę, wciągając go tym
samym siłą do mieszkania. Ułożyła jego dłonie na swoich biodrach, po czym
splotła ręce na szyi chłopaka. Spojrzała w jego oczy, by chwilę później
pocałować go namiętnie.
-Tęskniłem za tym smakiem.-
Alexis zamruczał jej do ucha.
-Nie widzieliśmy się zaledwie
dzień.- zaśmiała się Oli.
-O dzień za długo.- odwzajemnił
pocałunek.
Po chwili rozmowy para
postanowiła wyjść przed dom. Chile chciał pokazać Olivii swój nowy sprzęt.
-Pamiętasz moją pasję?-
zapytał.
-Jasne. Motocykle były całym
twoim życiem.- dziewczyna uśmiechnęła się, wspominając Sancheza, kiedy w wieku
12 lat dostał pierwszą taką maszynę.- Myślałam, że ci przeszło.
-Przecież to moja druga miłość!
-A co jest pierwszą?- spytała
Oli, szczerząc się do chłopaka.
-Hm…- udał zastanowienie.-
Piłka nożna!- wybuchł śmiechem.
Blondynka uderzyła piłkarza w
ramię, burząc się teatralnie. Sanchez objął ją w pasie i ucałował jej czoło.-
Dobrze wiesz…
-Nie wiem.- poruszyła zabawnie
brwiami.
-Wiesz, że jesteś moją
pierwszą, jedyną miłością.- cały czas patrzyli sobie głęboko w oczy.- Bez
żadnych wątpliwości mogę stwierdzić, że jestem najszczęśliwszym mężczyzną na
świecie, odkąd cię odnalazłem. Nadajesz mojemu życiu sens.
Olivia pocałowała Alexisa
czule.
-To co, może przejażdżka? –
Chile uśmiechnął się łobuzersko, poruszając zabawnie brwiami.
-Wiesz, że się tego boję… -
dziewczyna przypomniała sobie historię z czasów, gdy mieszkała jeszcze na
przedmieściach Tocopilli. Kiedy miała piętnaście lat, na motorze zginął bliski
przyjaciel jej taty, który po tym zdarzeniu stał się zupełnie innym
człowiekiem. Zamknął się w sobie. Nic dziwnego, mężczyźni byli dla siebie
niczym bracia.
-Zaufaj mi. Będę ostrożny. –
przytulił ją. Wiedział, że Oli nadal ma negatywne nastawienie do tych pojazdów.
W końcu Chilijka uległa
chłopakowi. Zakładała skórzaną kurtkę, a później sporych rozmiarów kask bardzo
niechętnie, ale przy Sanchezie czuła się bezpiecznie.
Oboje wsiedli na potężną
maszynę. Po chwili Alexis przekręcił kluczyk. Silnik warknął groźnie, co wystraszyło
Olivię. Sanchez ruszył, bardzo powoli wyjechał z podjazdu na ulicę i
przyspieszył odrobinę. Droga była równa,
jak do tej pory pokonali jedynie dwa łagodne zakręty. Oli z każdą minutą
rozluźniała się coraz bardziej. Otworzyła nawet oczy i zaczęła wyglądać zza
pleców piłkarza.
-Możesz przyspieszyć. –
powiedziała.
-Jesteś pewna? – spojrzał na
nią przez ramię. Dziewczyna w odpowiedzi pokiwała twierdząco głową, więc Chile
rozpędził motocykl. Długie włosy Olivii, wystające spod kasku, powiewały beztrosko
na wietrze. Oli poczuła, że żyje. Wtuliła się mocniej w Alexisa i ponownie
zamknęła oczy.
***
-To było świetne! – krzyknęła z
kuchni rozradowana Olivia. Chwilę później szła do salonu, trzymając w dłoniach
dwie szklanki z kawą. Położyła kubki na ławie, po czym zajęła miejsce na
kanapie obok Alexisa, który objął ją ramieniem.
-Wiedziałem, że ci się spodoba.
– rzekł dumnie, zadowolony ze swojego pomysłu. – Nie byłem pewny, jak
zareagujesz, ale… Przecież prędzej czy później i tak byś się o nim dowiedziała.
Następnym razem przyjadę autem. – złożył pocałunek na jej czole.
-Żartujesz sobie?! – Oli
spojrzała na niego z wyrzutem. – Ta maszyna jest wspaniała. Naucz mnie tym
jeździć!
-Nie ma mowy. – odparł
stanowczo. – To nie jest dobry pomysł. Ja ledwo utrzymuję ten motocykl, a co
dopiero ty… - pokiwał głową. – Poza tym, nie pozwoliłbym ci samej na niego
wsiąść. Przy mnie masz być bezpieczna!
-Wiem. – pocałowała go w
policzek.
Resztę tego dnia para spędziła
w miłej atmosferze, ciesząc się swoim towarzystwem. Obejrzeli horror wybrany
przez Olivię. Choć dziewczyna widziała go wiele razy, zawsze bała się tak samo,
co Alexis umiejętnie wykorzystywał. Przez cały czas trwania filmu, chłopak
szeptał jej do ucha dialogi aktorów grubym głosem, bądź nagle wykonywał jakiś
gwałtowny ruch, przyprawiający Chilijkę o mini – zawał serca.
-Hej, to nie jest śmieszne! –
wycedziła przez zęby. – Nigdy więcej nie obejrzę z tobą żadnego filmu. – już
wstawała z kanapy, szybko jednak została powstrzymana przez Sancheza, który
złapał ją za rękę i pociągnął tak, że upadła wprost na niego. Kiedy ich usta
znajdowały się w odległości zaledwie kilku centymetrów, Alexis złączył je w
pocałunku.
-Nie musimy go oglądać. –
wyszeptał.
-Zawsze możemy obejrzeć jakiś
romans. – Oli poruszyła brwiami, siadając wygodnie na kolanach piłkarza.
Chile wywrócił teatralnie
oczami. – A może film akcji?
-Nasze życie to film akcji. –
zaśmiała się.
-Z dodatkiem science – fiction!
-I trochę romansidła. –
dziewczyna ujęła w dłonie twarz Alexisa i musnęła jego wargi.