piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 1

"To te chwile są z nami, 
i nigdy nie zabierze nam już ich nikt,
nie zabierze nikt..." 

Rok 2013

-„Bez wątpienia jeden z najlepszych napastników FC Barcelony jak i reprezentacji Chile, Alexis Sanchez w przyszłym sezonie będzie piłkarzem włoskiego klubu Inter Mediolan , gdzie 24 - latek chce przyszlifować kiepską w tym roku formę. Chłopak ma nieprzeciętne zdolności, a nowy trener jednej z włoskich drużyn dobrze wie jak wykorzystać potencjał swoich podopiecznych.”- Olivia oglądała w telewizji kolejny program sportowy, z uwagą słuchając wiadomości o jej przyjacielu z dzieciństwa.
-Ciekawe czy mnie pamięta… Pewnie nie.- mówiła sama do siebie.- Minęło tyle lat, odkąd nasze drogi się rozeszły… Przestał się odzywać kiedy jego osobą zaczęły interesować się znane europejskie kluby.- Olivia analizowała wydarzenia z ostatnich kilku lat.
Co dzieje się w życiu 24- latki? Kończy wymarzone studia prawnicze w Barcelonie, gdzie również mieszka. Usamodzielniła się wraz z przekroczeniem progu pełnoletniości. Nie z własnej woli, była do tego zmuszona. Jej matka zmarła, kiedy dziewczyna miała szesnaście lat, ojciec zostawił rodzinę gdy Olivii nie było jeszcze na świecie. Została jej tylko starsza siostra, Lena, która wyjechała z narzeczonym do Włoch.
Z przemyśleń wyrwał dziewczynę dzwonek telefonu. Olivia zerwała się na równe nogi i pomknęła w stronę stolika, na którym zostawiła komórkę.- Słucham?
-Biegałaś?- zaśmiała się Lena.
-Tak, po domu…
-Słyszałaś o tym, że Alexis w przyszłym sezonie będzie grał w Interze?- zapytała starsza siostra.
-I co w związku z tym?- Olivia odpowiedziała pytaniem na pytanie obojętnym tonem.
-Myślałam, że cię to interesuje…
Nie zareagowała, zapadła cisza.
-Mam pomysł!- krzyknęła nagle Lena, sprawiając, że jej młodsza siostra aż podskoczyła ze strachu.- Kiedy kończysz studia?
-W lipcu.
-Hmm…- westchnęła.- Mamy maj… To wspaniale!
-O co ci chodzi?
-Od lipca będziesz mieszkać u nas i nie chcę słyszeć żadnego sprzeciwu.- starsza siostra zaśmiała się krótko.
-Co tym razem kombinujesz?- Olivia nie lubiła pomysłów swojej siostry. Wiedziała, że zwykle to nie kończy się dobrze.
-Wszystkiego się dowiesz, jak przyjedziesz.- odparła Lena.
-Nigdzie nie jadę!
-Nie masz wyboru, kochanie!- krzyknęła radośnie, po czym się rozłączyła.
-Cwaniara.- szepnęła Olivia, uśmiechając się mimowolnie. W głębi duszy była zdenerwowana, ale z drugiej strony intrygowało ją to, co tym razem wymyśliła jej starsza siostra. Cóż. Pozostało tylko czekać.
Po rozmowie z Leną, Oli nie potrafiła usiedzieć w jednym miejscu.  Krążyła po całym domu, a kiedy się za coś zabierała, od razu rezygnowała, nie mogąc się skupić. W końcu postanowiła powspominać czasy dzieciństwa.
Znalazła ogromne pudło, które wypełnione było starymi zdjęciami, zabawkami i… Listami. Dziewczyna usiadła na podłodze w salonie i ostrożnie, żeby niczego nie zepsuć, wyjęła zawartość pudła.
Przed oczami stanęło jej całe dzieciństwo. Przeglądała zdjęcia, a do jej oczu napłynęły łzy. Fotografie przedstawiały sześcioletnich Alexisa i Olivię, beztrosko bawiących się na placu zabaw, budujących okazałe budowle z piasku… Uchwycono także moment, kiedy grają w piłkę w ich ulubionym miejscu – na boisku nieopodal ich domów.
Po obejrzeniu zdjęć, blondynka zabrała się za czytanie listów, których w ogóle nie pamiętała. Wszystko jednak wróciło już po pierwszych kilku zdaniach.
-„Witaj, Oli. Moje pierwsze wakacje bez Ciebie są koszmarne. Wiem, obóz sportowy zawsze był moim marzeniem, ale kogoś tu brakuje. Chcę już do Was wrócić! Brzuch mnie boli na samą myśl, że zobaczymy się dopiero za dwa tygodnie…”- przeczytała na głos. Nie potrafiła dokończyć czytać tego listu, jej oczy były bowiem pełne łez. Dziewczyna odłożyła kartkę na bok i rozpłakała się jak małe dziecko. Na chwilę poczuła się jak ta mała dziesięcioletnia Olivia rozpaczająca na wieść o tym, że jej najlepszy przyjaciel wyjeżdża na obóz na cały miesiąc. Doskonale pamiętała, że ten czas dłużył jej się niemiłosiernie. Ale kiedy Alexis w końcu wrócił, dzieci nie wiedziały co ze sobą zrobić. Miały sobie tyle do powiedzenia, a dni tak szybko się kończyły…
Po tych wakacjach młody Sanchez nie chciał już nigdzie wyjeżdżać. Za nic w świecie nie chciał opuścić Olivii. Aż do pewnego momentu, kiedy to zainteresował się nim lokalny klub, oferując mu niemałe pieniądze. Chłopak oczywiście się zgodził, w końcu to była jego życiowa szansa. Wyjechał, wzbił się na szczyt kariery i już nigdy nie wrócił na przedmieścia Tocopilli. Nigdy nie odezwał się do swojej przyjaciółki, może nawet o niej zapomniał…
Oli otworzyła kolejną kopertę, w której znalazła dwie splecione z nitek bransoletki, na których widniały inicjały przyjaciół. Dziewczyna w momencie przypomniała sobie tę historię. Miała piętnaście lat, kiedy je zrobiła. Pewnego dnia chciała wręczyć Alexisowi tę, na której były jej inicjały. Tym gestem chciała sprawić, by Sanchez nigdy o niej nie zapomniał, a poza tym, skrycie podkochiwała się w swoim przyjacielu, który z roku na rok był coraz przystojniejszy. Podobał się wszystkim dziewczynom w szkole, które często chciały wykorzystać Olivię tylko po to, by zbliżyć się do niego. Cóż, pomijając wygląd, chłopak miał również złote serce. To wystarczyło, by zahipnotyzować płeć piękną.
Oli, chcąc wzmocnić więzi z przyjacielem, postanowiła wręczyć mu bransoletkę. Po długich przygotowaniach poszła do Alexisa. Przygotowania okazały się za długie. Sanchez bowiem świetnie „bawił się” przed swoim domem z dziewczyną z trzeciej klasy. Dla drugoklasisty to był skarb… Blondynka wycofała się niezauważona. A przynajmniej tak myślała. Wieczorem tego samego dnia Alexis przyszedł do Olivii z pytaniem, dlaczego biegła do domu, płacząc.
Oli próbowała spławić chłopaka, ale bezskutecznie. Za długo ją znał, żeby uwierzyć, że nic się nie stało. Wtedy blondynka musiała powiedzieć mu prawdę. Musiała powiedzieć mu, że go kocha. I wtedy dowiedziała się, że Sanchez wyjeżdża w następnym tygodniu.
-Dość.- powiedziała sama do siebie. Wspominanie wykończyło Olivię, a rano czekały ją wykłady. Umyła się więc, przebrała i w momencie zasnęła.

* * *

-Daj spokój, tłumaczyłem ci to już milion razy.- Alexis rozmawiał ze swoim przyjacielem, Pedro Rodriguezem.- Nie mogę tutaj zostać.
-Ale dlaczego?!- zapytał zrozpaczony Hiszpan.
-Po prostu chcę zmiany.- odparł spokojnie.
-Tutaj masz wszystko: rodzinę, przyjaciół, dziewczynę… Naprawdę chcesz nas stracić?
-Przecież nigdy o was nie zapomnę!- krzyknął Sanchez.- A poza tym, nie mam już dziewczyny.- westchnął.
-Klara cię rzuciła?- zdziwił się Pedro.
-Nie, to ja zauważyłem, że to nie ma sensu.- oznajmił.- To nie ta.
-I co, myślisz, że w Mediolanie spotkasz tę jedyną?- zaśmiał się Rodriguez.
-Czemu nie?

Jakaś część Alexisa chciała zostać w Barcelonie. Serce podpowiadało mu, żeby pozostał z rodziną, przyjaciółmi… Rozum jednak „twierdził”, że we Włoszech zacznie życie od nowa, będzie jeszcze lepiej.
Co do związków, Chilijczyk za nic nie mógł znaleźć odpowiedniej dziewczyny. Odkąd wyjechał, jeszcze nigdy nie udało mu się trafić na swój ideał, czym zaczynał się martwić. Marzył bowiem o spotkaniu drugiej połówki, o ustabilizowaniu się, założeniu rodziny. Chciał w końcu mieć dla kogo żyć.
Biegając w parku, mijał mnóstwo zakochanych. Poczuł się, jakby los sobie z niego kpił, stawiając mu na drodze tyle par. Albo sugerował, że czas wytężyć umysł i przypomnieć sobie o kimś…

-Hej, Olivia, zaczekaj!- usłyszał nagle za plecami, po czym odwrócił się odruchowo. Zobaczył biegnącą dziewczynę, którą rozpaczliwie gonił chłopak. Nie to jednak interesowało piłkarza. Bardziej zaintrygowało go imię nieznajomej. Na dźwięk tego imienia zrobiło mu się cieplej w sercu. Mimowolnie się uśmiechnął, coś mu się przypomniało. A mianowicie, całe dzieciństwo. Kilkanaście wspaniałych lat spędzonych z jedną wyjątkową osobą, o której istnieniu kompletnie zapomniał.
-Boże, co ja zrobiłem…?- szepnął pod nosem, po czym pobiegł najszybciej jak potrafił z powrotem do swojego domu, gdzie mieszkał razem z Pedro.
-Stary, goniło cię stado byków?- Hiszpan wybuchł śmiechem.
-Oli!- krzyknął, starając się wyrównać oddech.
-Co?
-Olivia! Cholera, jestem idiotą!
-Uspokój się!- Rodriguez uniósł brwi, kompletnie zdezorientowany.- O co ci chodzi?
-Widziałem… Dzisiaj… Dziewczynę…- mówił zdyszany.-Miała… Na imię… Olivia.
-Tak się chyba nie dogadamy.- Pedro przyniósł piłkarzowi szklankę wody.
Alexis przechylił naczynie i wypił jego zawartość w zawrotnym tempie.- No więc.- westchnął, po czym opowiedział przyjacielowi całą historię swojego dzieciństwa z drobną blondynką w roli głównej.- Po tym wszystkim ja po prostu wyjechałem i straciliśmy kontakt…- Sanchez złapał się za głowę.- Kretyn.- mruknął pod nosem.
-Rzeczywiście, zachowałeś się jak ostatni dureń.- powiedział Pedro.- Ona wyznała ci miłość, a ty…
-Wyjechałem.- pokiwał głową w geście bezradności.- Ale byłem głupi, chciałem zawojować świat! A centrum mojego świata była właśnie ona…
-A może nadal jest?- zapytał Hiszpan.
-Mieszkaliśmy na przedmieściach Tocopilli…- Sanchez zmarszczył brwi, ignorując pytanie przyjaciela.- Ale czy ona jeszcze tam jest?
-Szczerze mówiąc, wątpię. Kto normalny siedzi bezczynnie w jakiejś dziurze?!
-Ona nigdy nie była normalna.- zaśmiał się pod nosem Alexis.

Chilijczyk spędził resztę tego dnia w samotności, wspominając stare dobre czasy. Na samą myśl o przyjaciółce z dzieciństwa, mimowolnie się uśmiechał. Przed oczami wyświetlały mu się po kolei wszystkie wydarzenia, wszystkie wspólne chwile. Sanchez przypomniał sobie połowę swojego życia w niemal pół godziny. Był wdzięczny kłócącej się w parku parze, dzięki której wróciła jego mała Olivia. Co prawda, na razie siedziała wygodnie tylko w jego głowie, ale przysiągł sobie, że odnajdzie przyjaciółkę. Co zrobi później? Jak dziewczyna go przyjmie? Będzie szczęśliwa czy może wściekła? Czy w ogóle będzie chciała go widzieć, rozmawiać z nim? Miliony pytań kłębiły się w głowie chłopaka. Pytań, na które nie potrafił znaleźć odpowiedzi. W końcu, zdenerwowany i pełny niepewności, zasnął.

* * *

-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię widzę…
-Dłużej już nie wytrzymam…- Villa wybuchł śmiechem.- Stary, co ty gadasz?!- zwrócił się do zdezorientowanego Alexisa.
-Ale co się stało?- Chile przetarł zaspane oczy.- dopiero wtedy zauważył, że obserwują go jego koledzy z drużyny: Tello, Alves, Fabregas i oczywiście niepotrafiący stłumić kolejnej fali śmiechu David.
-Gadałeś przez sen!- krzyknął Dani.
-W końcu mam na ciebie haka.- Cesc klasnął dłońmi.
-Aż tak źle?- Sanchez pokiwał głową.
-Cóż…- przyjaciele odpowiedzieli jednocześnie.

* * *

Alexis pojawił się na treningu nieco spóźniony. Przybył na Ciutat Esportiva jako ostatni piłkarz wyjściowej jedenastki na kolejny ligowy mecz. Nie potrafił skupić się na żadnym z ćwiczeń, które na co dzień wykonywał bez większych problemów. Dziwne zachowanie Chilijczyka nie umknęło oczywiście uwadze trenera FC Barcelony, Tito Vilanovie, który od razu zareagował.
-Co się z tobą dzieje?- zapytał Tito, przywołując Sancheza do linii bocznej boiska.
-Nic specjalnego.- odparł bezdusznie. Wesoły, niepotrafiący usiedzieć w jednym miejscu Alexis zniknął.
-A ja zauważyłem coś niepokojącego.- powiedział wyraźnie przejęty tą sytuacją trener. – Chile, możesz mi to wyjaśnić?
Piłkarz westchnął. Nie wiedział co powiedzieć Vilanovie. Uważał, że jeśli zdradzi mężczyźnie całą historię o zapomnianej przyjaźni z dzieciństwa, ten uzna go za człowieka niespełna rozumu. Napastnik zmuszony był więc do improwizacji.-Ja… Nie czuję się najlepiej.- skłamał. Nienawidził tego, ale wtedy nie miał innego wyjścia.
Udając ból brzucha, wybłagał dzień wolny. Poszedł na łatwiznę, wymyślił beznadziejną wymówkę, ale pozostanie na treningu nie byłoby dobrym pomysłem. Kompletnie załamany swoją formą odjechał z obiektu szkoleniowego Blaugrany, kierując się w stronę swojego domu.

* * *

-Co ty kombinujesz?!- „powitał” go wracający z treningu Pedro, budząc drzemiącego na kanapie w salonie Alexisa.- Ból brzucha? Serio?- pokiwał głową.- Stary, jak tak dalej pójdzie, nie masz co liczyć na grę w pierwszym składzie, a w najbliższym okienku transferowym po prostu wylecisz!- Rodriguez stał nad Chilijczykiem, który nie do końca wiedział co się wokół niego dzieje. Jego myśli skupione były wokół jednej osoby i wszystkimi wspomnieniami z nią związanymi. Sanchez za wszelką cenę chciał odtworzyć w pamięci wszystkie wydarzenia z przeszłości: miłe i te niekoniecznie przyjemne. Wytężał umysł, męcząc się przy tym, dlatego od kilku dni zaczął sypiać dłużej niż zwykle, co niekorzystnie wpływało na jego tryb życia.
-Mam pomysł.- powiedział tajemniczo Hiszpan.- Mamy dziś piątek…- spojrzał na bliżej nieokreślony punkt gdzieś w oddali, mrużąc oczy.- Dzwonię po chłopaków, robimy melanż życia! Trzeba sprowadzić na Ziemię dawnego Alexisa.
Jak postanowił, tak też zrobił. Obdzwonił wszystkich kolegów z drużyny, nie ominął również rezerw i drugiego składu. Szykowała się impreza na jakieś pięćdziesiąt osób, bo oczywiście każdy entuzjastycznie zareagował na wiadomość Pedro.
Przyjaciele wybrali się na zakupy w celu zebrania prowiantu na dzisiejsze wydarzenie.
-To będzie tylko męska noc.- oznajmił radośnie Rodriguez.- Zapowiedziałem chłopakom, żeby przyszli sami. Nie pożałują!
Będąc już w centrum handlowym, każdy z nich poszedł w swoją stronę. Pedro musiał sam kupić wszystko, bo Sanchez cały czas krążył wokół sklepów bez celu, nie wiedząc jakim cudem dał się wyciągnąć z domu.

* * *

Impreza trwała w najlepsze. Przybyli wszyscy zaproszeni. Alkohol lał się strumieniami, muzyka pobudzała gości do dzikich tańców. Koledzy z drużyny wspaniale bawili się w swoim gronie. Rozmawiali i śmiali się jak małe dzieci. Nawet Sanchez starał się zbytnio nie odstawać od przyjaciół i po prostu beztrosko się bawić. Pił drinka za drinkiem, nie zważając na to, że czuje się coraz gorzej. Wszystko przed jego oczami dwoiło się i troiło, ale dla niego najważniejsze było to, by zapomnieć o Olivii, w ten, a nie inny sposób. Choć na chwilę. Wiedział jednak, że ta chwila będzie dla niego zbawieniem. Ciągłe myślenie o przyjaciółce z dzieciństwa zaczynało go męczyć, przyprawiało o ból głowy, ale… Lubił to uczucie. Mimo że stawało się to nieznośne, uwielbiał mimowolnie uśmiechać się, wspominając Oli. Dziewczynę, która nigdy mu się nie nudziła, nigdy nie odmawiała pomocy, nigdy nie wystąpiła przeciw niemu…
-Muszę ją znaleźć.
-Przestań majaczyć.- zwrócił uwagę cały czas towarzyszący mu Pedro.- Może lepiej pójdziesz już spać? Wyglądasz… Marnie.- Hiszpan patrzył na swojego przyjaciela z politowaniem.
-Nie.- Alexis odparł stanowczo.- Muszę ją znaleźć.- powtórzył.
-Okej, okej… Ale wyświadczysz jej i całemu społeczeństwu przysługę, jeśli zrobisz to jutro…
-Co jest, chłopaki?- do akcji wkroczył mocno wstawiony Dani Alves.- Chile, przyjacielu! Zatańczymy?- spojrzał na Sancheza, wyciągając ku niemu dłoń.- No, rusz się, bo ci pomogę!
-To nie jest dobry pomysł. Nie widzisz, w jakim jest stanie?!- Rodriguez skarcił Brazylijczyka wzrokiem.
-Okej, okej. Tak w ogóle… Nie wypiliśmy jeszcze za zdrowie naszego nowego Barcelonisty! Następną imprezę robimy u Neymara! – krzyknął radośnie Alves i w momencie zniknął wśród tłumu kolegów, wznosząc toast.
Tymczasem Pedro pomógł Alexisowi wtoczyć się na piętro, by później znaleźć w zupełnej ciemności łóżko Chilijczyka. Po kilkuminutowych poszukiwaniach Sanchez mógł już spokojnie spać. Nie przeszkadzał mu nawet okropny hałas w postaci radosnych okrzyków piłkarzy.

* * *

-Zgłupiałeś? Skąd ja, biedna studentka, wezmę tyle pieniędzy?!- Oli zaśmiała się, słysząc „genialny” pomysł swojego chłopaka, który chciał zabrać ją do Włoch.
-O to się nie martw.- zapewnił Lucas.
Dziewczyna wyczuwała w tym jakiś podstęp.- Prawda, że Lena ma z tym coś wspólnego?- uniosła brwi, krzyżując ręce na piersiach.
-Nic a nic!- odparł entuzjastycznie.
No tak. Przecież jej starsza siostra raczej nie kombinowałaby tego po to, żeby Olivia spotkała się z Sanchezem, będąc w towarzystwie Lucasa… Choć z nią nigdy nic nie wiadomo.

Chłopak blondynki nie wiedział o tym, z kim dziewczyna spędziła dzieciństwo. Oli nie wspominała o tym nikomu, nie chcąc niepotrzebnie się rozsławiać. Ten rozdział był już dawno zamknięty, a przynajmniej tak jej się wydawało. Jej, i Alexisowi również. Pod wpływem ostatnich wydarzeń oboje otworzyli księgi życia właśnie na tym rozdziale. Jedno chce coś z tym zrobić, drugie, mimo potężnego uczucia tęsknoty, próbuje pozostać obojętne, ukrywa się. Przed sobą, siostrą i chłopakiem, z którym przecież jeszcze nie tak dawno czuła się idealnie. Teraz odczuwała pewien niedosyt. Zdała sobie sprawę z tego, jak niewiele Lucas o niej wie. Poczuła się nieswojo obok tak bliskiej osoby, którą teraz traktuje jak kogoś obcego. „Wszystko przez tego cholernego Sancheza”, jak powtarzała sobie w myślach co rano. Byłoby jej o wiele łatwiej, gdyby pamiętała go z czasów dzieciństwa, ale niestety media jej na to nie pozwalały. Ciągle było głośno o utalentowanym Chilijskim piłkarzu. Ale mimo że minęło tyle lat, nie zmienił się. Nadal wygląda tak samo. Niesamowicie przystojny brunet o czekoladowych oczach i ciemnej karnacji. Jego nieziemski uśmiech paraliżował Olivię gdy tylko widziała go w telewizji. Myślała, że kiedyś był tylko jej. Choć byli dziećmi, wiedzieli, jak silna więź ich łączy. To było coś więcej niż przyjaźń, jednak kiedy widzieli się po raz ostatni, mieli po piętnaście lat i żadne z nich nie odważyło się wyjawić swoich uczuć. Później, już w dorosłym życiu starali się znaleźć swoje drugie połówki. Jeśli już się udało, czuli, że nic z tego nie będzie. Ani Olivia, ani Alexis nie wiedzieli, że to wszystko jest takie trudne tylko dlatego, że prawdziwa miłość to właśnie ona i on. Teraz, pomimo tego, że Oli ma chłopaka, mimo tego, że do niedawna wydawało jej się, że to właśnie on, to teraz jest pewna, że nie spędzi z Lucasem reszty życia. Jedyna osoba, która była dla niej odpowiednia, to właśnie Alexis, choć dziewczyna za wszelką cenę nie chciała dopuścić do siebie tej myśli. Cały czas pamiętała bowiem moment, kiedy chciała dać Chilijczykowi swoją bransoletkę, i kiedy zobaczyła go świetnie bawiącego się z dziewczyną, poza którą przez kilka następnych miesięcy nie widział świata. I tutaj nasuwa się pytanie: czemu Olivia miała to za złe swojemu przyjacielowi? Kochała go. Jego wady zamieniała w zalety. Uwielbiała jego uśmiech… Czasem żałowała, że jest jego przyjaciółką. Tylko, albo aż przyjaciółką. Choć dzięki temu mogła być przy Sanchezie cały czas, choć wiedziała, że chłopak ufał jej bezgranicznie, to nie mogła powiedzieć mu tego jednego zdania, które odmieniłoby życie obojga…
________________________
Błagam, informujcie mnie o nowych rozdziałach u siebie w zakładce SPAM!