"To te chwile są z nami,
i nigdy nie zabierze nam już ich nikt,
nie zabierze nikt..."
i nigdy nie zabierze nam już ich nikt,
nie zabierze nikt..."
Rok 2013
-„Bez wątpienia
jeden z najlepszych napastników FC Barcelony jak i reprezentacji Chile, Alexis
Sanchez w przyszłym sezonie będzie piłkarzem włoskiego klubu Inter Mediolan ,
gdzie 24 - latek chce przyszlifować kiepską w tym roku formę. Chłopak ma
nieprzeciętne zdolności, a nowy trener jednej z włoskich drużyn dobrze wie jak
wykorzystać potencjał swoich podopiecznych.”- Olivia oglądała w telewizji
kolejny program sportowy, z uwagą słuchając wiadomości o jej przyjacielu z
dzieciństwa.
-Ciekawe czy
mnie pamięta… Pewnie nie.- mówiła sama do siebie.- Minęło tyle lat, odkąd nasze
drogi się rozeszły… Przestał się odzywać kiedy jego osobą zaczęły interesować
się znane europejskie kluby.- Olivia analizowała wydarzenia z ostatnich kilku
lat.
Co dzieje się w
życiu 24- latki? Kończy wymarzone studia prawnicze w Barcelonie, gdzie również
mieszka. Usamodzielniła się wraz z przekroczeniem progu pełnoletniości. Nie z
własnej woli, była do tego zmuszona. Jej matka zmarła, kiedy dziewczyna miała
szesnaście lat, ojciec zostawił rodzinę gdy Olivii nie było jeszcze na świecie.
Została jej tylko starsza siostra, Lena, która wyjechała z narzeczonym do Włoch.
Z przemyśleń
wyrwał dziewczynę dzwonek telefonu. Olivia zerwała się na równe nogi i pomknęła
w stronę stolika, na którym zostawiła komórkę.- Słucham?
-Biegałaś?-
zaśmiała się Lena.
-Tak, po domu…
-Słyszałaś o
tym, że Alexis w przyszłym sezonie będzie grał w Interze?- zapytała starsza
siostra.
-I co w związku
z tym?- Olivia odpowiedziała pytaniem na pytanie obojętnym tonem.
-Myślałam, że
cię to interesuje…
Nie zareagowała,
zapadła cisza.
-Mam pomysł!-
krzyknęła nagle Lena, sprawiając, że jej młodsza siostra aż podskoczyła ze
strachu.- Kiedy kończysz studia?
-W lipcu.
-Hmm…-
westchnęła.- Mamy maj… To wspaniale!
-O co ci chodzi?
-Od lipca
będziesz mieszkać u nas i nie chcę słyszeć żadnego sprzeciwu.- starsza siostra
zaśmiała się krótko.
-Co tym razem
kombinujesz?- Olivia nie lubiła pomysłów swojej siostry. Wiedziała, że zwykle
to nie kończy się dobrze.
-Wszystkiego się
dowiesz, jak przyjedziesz.- odparła Lena.
-Nigdzie nie
jadę!
-Nie masz
wyboru, kochanie!- krzyknęła radośnie, po czym się rozłączyła.
-Cwaniara.-
szepnęła Olivia, uśmiechając się mimowolnie. W głębi duszy była zdenerwowana,
ale z drugiej strony intrygowało ją to, co tym razem wymyśliła jej starsza
siostra. Cóż. Pozostało tylko czekać.
Po rozmowie z
Leną, Oli nie potrafiła usiedzieć w jednym miejscu. Krążyła po całym domu, a kiedy się za coś
zabierała, od razu rezygnowała, nie mogąc się skupić. W końcu postanowiła
powspominać czasy dzieciństwa.
Znalazła ogromne
pudło, które wypełnione było starymi zdjęciami, zabawkami i… Listami.
Dziewczyna usiadła na podłodze w salonie i ostrożnie, żeby niczego nie zepsuć,
wyjęła zawartość pudła.
Przed oczami
stanęło jej całe dzieciństwo. Przeglądała zdjęcia, a do jej oczu napłynęły łzy.
Fotografie przedstawiały sześcioletnich Alexisa i Olivię, beztrosko bawiących
się na placu zabaw, budujących okazałe budowle z piasku… Uchwycono także
moment, kiedy grają w piłkę w ich ulubionym miejscu – na boisku nieopodal ich
domów.
Po obejrzeniu
zdjęć, blondynka zabrała się za czytanie listów, których w ogóle nie pamiętała.
Wszystko jednak wróciło już po pierwszych kilku zdaniach.
-„Witaj, Oli. Moje pierwsze wakacje bez
Ciebie są koszmarne. Wiem, obóz sportowy zawsze był moim marzeniem, ale kogoś
tu brakuje. Chcę już do Was wrócić! Brzuch mnie boli na samą myśl, że zobaczymy
się dopiero za dwa tygodnie…”- przeczytała na głos. Nie potrafiła dokończyć
czytać tego listu, jej oczy były bowiem pełne łez. Dziewczyna odłożyła kartkę
na bok i rozpłakała się jak małe dziecko. Na chwilę poczuła się jak ta mała
dziesięcioletnia Olivia rozpaczająca na wieść o tym, że jej najlepszy
przyjaciel wyjeżdża na obóz na cały miesiąc. Doskonale pamiętała, że ten czas
dłużył jej się niemiłosiernie. Ale kiedy Alexis w końcu wrócił, dzieci nie
wiedziały co ze sobą zrobić. Miały sobie tyle do powiedzenia, a dni tak szybko
się kończyły…
Po tych
wakacjach młody Sanchez nie chciał już nigdzie wyjeżdżać. Za nic w świecie nie
chciał opuścić Olivii. Aż do pewnego momentu, kiedy to zainteresował się nim
lokalny klub, oferując mu niemałe pieniądze. Chłopak oczywiście się zgodził, w
końcu to była jego życiowa szansa. Wyjechał, wzbił się na szczyt kariery i już
nigdy nie wrócił na przedmieścia Tocopilli. Nigdy nie odezwał się do swojej
przyjaciółki, może nawet o niej zapomniał…
Oli otworzyła
kolejną kopertę, w której znalazła dwie splecione z nitek bransoletki, na
których widniały inicjały przyjaciół. Dziewczyna w momencie przypomniała sobie
tę historię. Miała piętnaście lat, kiedy je zrobiła. Pewnego dnia chciała
wręczyć Alexisowi tę, na której były jej inicjały. Tym gestem chciała sprawić,
by Sanchez nigdy o niej nie zapomniał, a poza tym, skrycie podkochiwała się w
swoim przyjacielu, który z roku na rok był coraz przystojniejszy. Podobał się
wszystkim dziewczynom w szkole, które często chciały wykorzystać Olivię tylko
po to, by zbliżyć się do niego. Cóż, pomijając wygląd, chłopak miał również
złote serce. To wystarczyło, by zahipnotyzować płeć piękną.
Oli, chcąc
wzmocnić więzi z przyjacielem, postanowiła wręczyć mu bransoletkę. Po długich
przygotowaniach poszła do Alexisa. Przygotowania okazały się za długie. Sanchez
bowiem świetnie „bawił się” przed swoim domem z dziewczyną z trzeciej klasy.
Dla drugoklasisty to był skarb… Blondynka wycofała się niezauważona. A
przynajmniej tak myślała. Wieczorem tego samego dnia Alexis przyszedł do Olivii
z pytaniem, dlaczego biegła do domu, płacząc.
Oli próbowała
spławić chłopaka, ale bezskutecznie. Za długo ją znał, żeby uwierzyć, że nic
się nie stało. Wtedy blondynka musiała powiedzieć mu prawdę. Musiała powiedzieć
mu, że go kocha. I wtedy dowiedziała się, że Sanchez wyjeżdża w następnym
tygodniu.
-Dość.-
powiedziała sama do siebie. Wspominanie wykończyło Olivię, a rano czekały ją
wykłady. Umyła się więc, przebrała i w momencie zasnęła.
*
* *
-Daj spokój,
tłumaczyłem ci to już milion razy.- Alexis rozmawiał ze swoim przyjacielem, Pedro
Rodriguezem.- Nie mogę tutaj zostać.
-Ale dlaczego?!-
zapytał zrozpaczony Hiszpan.
-Po prostu chcę
zmiany.- odparł spokojnie.
-Tutaj masz
wszystko: rodzinę, przyjaciół, dziewczynę… Naprawdę chcesz nas stracić?
-Przecież nigdy
o was nie zapomnę!- krzyknął Sanchez.- A poza tym, nie mam już dziewczyny.-
westchnął.
-Klara cię
rzuciła?- zdziwił się Pedro.
-Nie, to ja
zauważyłem, że to nie ma sensu.- oznajmił.- To nie ta.
-I co, myślisz,
że w Mediolanie spotkasz tę jedyną?- zaśmiał się Rodriguez.
-Czemu nie?
Jakaś część Alexisa
chciała zostać w Barcelonie. Serce podpowiadało mu, żeby pozostał z rodziną,
przyjaciółmi… Rozum jednak „twierdził”, że we Włoszech zacznie życie od nowa,
będzie jeszcze lepiej.
Co do związków, Chilijczyk
za nic nie mógł znaleźć odpowiedniej dziewczyny. Odkąd wyjechał, jeszcze nigdy
nie udało mu się trafić na swój ideał, czym zaczynał się martwić. Marzył bowiem
o spotkaniu drugiej połówki, o ustabilizowaniu się, założeniu rodziny. Chciał w
końcu mieć dla kogo żyć.
Biegając w
parku, mijał mnóstwo zakochanych. Poczuł się, jakby los sobie z niego kpił,
stawiając mu na drodze tyle par. Albo sugerował, że czas wytężyć umysł i
przypomnieć sobie o kimś…
-Hej, Olivia, zaczekaj!- usłyszał nagle za plecami, po czym odwrócił się
odruchowo. Zobaczył biegnącą dziewczynę, którą rozpaczliwie gonił chłopak. Nie
to jednak interesowało piłkarza. Bardziej zaintrygowało go imię nieznajomej. Na
dźwięk tego imienia zrobiło mu się cieplej w sercu. Mimowolnie się uśmiechnął,
coś mu się przypomniało. A mianowicie, całe dzieciństwo. Kilkanaście
wspaniałych lat spędzonych z jedną wyjątkową osobą, o której istnieniu
kompletnie zapomniał.
-Boże, co ja
zrobiłem…?- szepnął pod nosem, po czym pobiegł najszybciej jak potrafił z
powrotem do swojego domu, gdzie mieszkał razem z Pedro.
-Stary, goniło
cię stado byków?- Hiszpan wybuchł śmiechem.
-Oli!- krzyknął,
starając się wyrównać oddech.
-Co?
-Olivia!
Cholera, jestem idiotą!
-Uspokój się!- Rodriguez
uniósł brwi, kompletnie zdezorientowany.- O co ci chodzi?
-Widziałem…
Dzisiaj… Dziewczynę…- mówił zdyszany.-Miała… Na imię… Olivia.
-Tak się chyba
nie dogadamy.- Pedro przyniósł piłkarzowi szklankę wody.
Alexis
przechylił naczynie i wypił jego zawartość w zawrotnym tempie.- No więc.-
westchnął, po czym opowiedział przyjacielowi całą historię swojego dzieciństwa
z drobną blondynką w roli głównej.- Po tym wszystkim ja po prostu wyjechałem i
straciliśmy kontakt…- Sanchez złapał się za głowę.- Kretyn.- mruknął pod nosem.
-Rzeczywiście,
zachowałeś się jak ostatni dureń.- powiedział Pedro.- Ona wyznała ci miłość, a
ty…
-Wyjechałem.-
pokiwał głową w geście bezradności.- Ale byłem głupi, chciałem zawojować świat!
A centrum mojego świata była właśnie ona…
-A może nadal
jest?- zapytał Hiszpan.
-Mieszkaliśmy na
przedmieściach Tocopilli…- Sanchez zmarszczył brwi, ignorując pytanie
przyjaciela.- Ale czy ona jeszcze tam jest?
-Szczerze
mówiąc, wątpię. Kto normalny siedzi bezczynnie w jakiejś dziurze?!
-Ona nigdy nie
była normalna.- zaśmiał się pod nosem Alexis.
Chilijczyk
spędził resztę tego dnia w samotności, wspominając stare dobre czasy. Na samą
myśl o przyjaciółce z dzieciństwa, mimowolnie się uśmiechał. Przed oczami
wyświetlały mu się po kolei wszystkie wydarzenia, wszystkie wspólne chwile.
Sanchez przypomniał sobie połowę swojego życia w niemal pół godziny. Był
wdzięczny kłócącej się w parku parze, dzięki której wróciła jego mała Olivia.
Co prawda, na razie siedziała wygodnie tylko w jego głowie, ale przysiągł
sobie, że odnajdzie przyjaciółkę. Co zrobi później? Jak dziewczyna go przyjmie?
Będzie szczęśliwa czy może wściekła? Czy w ogóle będzie chciała go widzieć,
rozmawiać z nim? Miliony pytań kłębiły się w głowie chłopaka. Pytań, na które
nie potrafił znaleźć odpowiedzi. W końcu, zdenerwowany i pełny niepewności,
zasnął.
* * *
-Nawet nie wiesz
jak się cieszę, że cię widzę…
-Dłużej już nie
wytrzymam…- Villa wybuchł śmiechem.- Stary, co ty gadasz?!- zwrócił się do
zdezorientowanego Alexisa.
-Ale co się
stało?- Chile przetarł zaspane oczy.- dopiero wtedy zauważył, że obserwują go
jego koledzy z drużyny: Tello, Alves, Fabregas i oczywiście niepotrafiący
stłumić kolejnej fali śmiechu David.
-Gadałeś przez
sen!- krzyknął Dani.
-W końcu mam na
ciebie haka.- Cesc klasnął dłońmi.
-Aż tak źle?-
Sanchez pokiwał głową.
-Cóż…-
przyjaciele odpowiedzieli jednocześnie.
* * *
Alexis pojawił
się na treningu nieco spóźniony. Przybył na Ciutat Esportiva jako ostatni
piłkarz wyjściowej jedenastki na kolejny ligowy mecz. Nie potrafił skupić się
na żadnym z ćwiczeń, które na co dzień wykonywał bez większych problemów.
Dziwne zachowanie Chilijczyka nie umknęło oczywiście uwadze trenera FC
Barcelony, Tito Vilanovie, który od razu zareagował.
-Co się z tobą
dzieje?- zapytał Tito, przywołując Sancheza do linii bocznej boiska.
-Nic
specjalnego.- odparł bezdusznie. Wesoły, niepotrafiący usiedzieć w jednym
miejscu Alexis zniknął.
-A ja zauważyłem
coś niepokojącego.- powiedział wyraźnie przejęty tą sytuacją trener. – Chile,
możesz mi to wyjaśnić?
Piłkarz
westchnął. Nie wiedział co powiedzieć Vilanovie. Uważał, że jeśli zdradzi
mężczyźnie całą historię o zapomnianej przyjaźni z dzieciństwa, ten uzna go za
człowieka niespełna rozumu. Napastnik zmuszony był więc do improwizacji.-Ja…
Nie czuję się najlepiej.- skłamał. Nienawidził tego, ale wtedy nie miał innego
wyjścia.
Udając ból
brzucha, wybłagał dzień wolny. Poszedł na łatwiznę, wymyślił beznadziejną
wymówkę, ale pozostanie na treningu nie byłoby dobrym pomysłem. Kompletnie
załamany swoją formą odjechał z obiektu szkoleniowego Blaugrany, kierując się w
stronę swojego domu.
* * *
-Co ty kombinujesz?!-
„powitał” go wracający z treningu Pedro, budząc drzemiącego na kanapie w
salonie Alexisa.- Ból brzucha? Serio?- pokiwał głową.- Stary, jak tak dalej
pójdzie, nie masz co liczyć na grę w pierwszym składzie, a w najbliższym
okienku transferowym po prostu wylecisz!- Rodriguez stał nad Chilijczykiem,
który nie do końca wiedział co się wokół niego dzieje. Jego myśli skupione były
wokół jednej osoby i wszystkimi wspomnieniami z nią związanymi. Sanchez za
wszelką cenę chciał odtworzyć w pamięci wszystkie wydarzenia z przeszłości:
miłe i te niekoniecznie przyjemne. Wytężał umysł, męcząc się przy tym, dlatego
od kilku dni zaczął sypiać dłużej niż zwykle, co niekorzystnie wpływało na jego
tryb życia.
-Mam pomysł.-
powiedział tajemniczo Hiszpan.- Mamy dziś piątek…- spojrzał na bliżej
nieokreślony punkt gdzieś w oddali, mrużąc oczy.- Dzwonię po chłopaków, robimy
melanż życia! Trzeba sprowadzić na Ziemię dawnego Alexisa.
Jak postanowił,
tak też zrobił. Obdzwonił wszystkich kolegów z drużyny, nie ominął również rezerw
i drugiego składu. Szykowała się impreza na jakieś pięćdziesiąt osób, bo
oczywiście każdy entuzjastycznie zareagował na wiadomość Pedro.
Przyjaciele
wybrali się na zakupy w celu zebrania prowiantu na dzisiejsze wydarzenie.
-To będzie tylko
męska noc.- oznajmił radośnie Rodriguez.- Zapowiedziałem chłopakom, żeby
przyszli sami. Nie pożałują!
Będąc już w
centrum handlowym, każdy z nich poszedł w swoją stronę. Pedro musiał sam kupić
wszystko, bo Sanchez cały czas krążył wokół sklepów bez celu, nie wiedząc jakim
cudem dał się wyciągnąć z domu.
* * *
Impreza trwała w
najlepsze. Przybyli wszyscy zaproszeni. Alkohol lał się strumieniami, muzyka
pobudzała gości do dzikich tańców. Koledzy z drużyny wspaniale bawili się w
swoim gronie. Rozmawiali i śmiali się jak małe dzieci. Nawet Sanchez starał się
zbytnio nie odstawać od przyjaciół i po prostu beztrosko się bawić. Pił drinka
za drinkiem, nie zważając na to, że czuje się coraz gorzej. Wszystko przed jego
oczami dwoiło się i troiło, ale dla niego najważniejsze było to, by zapomnieć o
Olivii, w ten, a nie inny sposób. Choć na chwilę. Wiedział jednak, że ta chwila
będzie dla niego zbawieniem. Ciągłe myślenie o przyjaciółce z dzieciństwa
zaczynało go męczyć, przyprawiało o ból głowy, ale… Lubił to uczucie. Mimo że
stawało się to nieznośne, uwielbiał mimowolnie uśmiechać się, wspominając Oli.
Dziewczynę, która nigdy mu się nie nudziła, nigdy nie odmawiała pomocy, nigdy
nie wystąpiła przeciw niemu…
-Muszę ją
znaleźć.
-Przestań
majaczyć.- zwrócił uwagę cały czas towarzyszący mu Pedro.- Może lepiej
pójdziesz już spać? Wyglądasz… Marnie.- Hiszpan patrzył na swojego przyjaciela
z politowaniem.
-Nie.- Alexis
odparł stanowczo.- Muszę ją znaleźć.- powtórzył.
-Okej, okej… Ale
wyświadczysz jej i całemu społeczeństwu przysługę, jeśli zrobisz to jutro…
-Co jest,
chłopaki?- do akcji wkroczył mocno wstawiony Dani Alves.- Chile, przyjacielu!
Zatańczymy?- spojrzał na Sancheza, wyciągając ku niemu dłoń.- No, rusz się, bo
ci pomogę!
-To nie jest
dobry pomysł. Nie widzisz, w jakim jest stanie?!- Rodriguez skarcił
Brazylijczyka wzrokiem.
-Okej, okej. Tak
w ogóle… Nie wypiliśmy jeszcze za zdrowie naszego nowego Barcelonisty! Następną
imprezę robimy u Neymara! – krzyknął radośnie Alves i w momencie zniknął wśród tłumu
kolegów, wznosząc toast.
Tymczasem Pedro
pomógł Alexisowi wtoczyć się na piętro, by później znaleźć w zupełnej ciemności
łóżko Chilijczyka. Po kilkuminutowych poszukiwaniach Sanchez mógł już spokojnie
spać. Nie przeszkadzał mu nawet okropny hałas w postaci radosnych okrzyków
piłkarzy.
*
* *
-Zgłupiałeś?
Skąd ja, biedna studentka, wezmę tyle pieniędzy?!- Oli zaśmiała się, słysząc
„genialny” pomysł swojego chłopaka, który chciał zabrać ją do Włoch.
-O to się nie
martw.- zapewnił Lucas.
Dziewczyna wyczuwała
w tym jakiś podstęp.- Prawda, że Lena ma z tym coś wspólnego?- uniosła brwi,
krzyżując ręce na piersiach.
-Nic a nic!-
odparł entuzjastycznie.
No tak. Przecież
jej starsza siostra raczej nie kombinowałaby tego po to, żeby Olivia spotkała
się z Sanchezem, będąc w towarzystwie Lucasa… Choć z nią nigdy nic nie wiadomo.
Chłopak
blondynki nie wiedział o tym, z kim dziewczyna spędziła dzieciństwo. Oli nie
wspominała o tym nikomu, nie chcąc niepotrzebnie się rozsławiać. Ten rozdział
był już dawno zamknięty, a przynajmniej tak jej się wydawało. Jej, i Alexisowi
również. Pod wpływem ostatnich wydarzeń oboje otworzyli księgi życia właśnie na
tym rozdziale. Jedno chce coś z tym zrobić, drugie, mimo potężnego uczucia
tęsknoty, próbuje pozostać obojętne, ukrywa się. Przed sobą, siostrą i
chłopakiem, z którym przecież jeszcze nie tak dawno czuła się idealnie. Teraz
odczuwała pewien niedosyt. Zdała sobie sprawę z tego, jak niewiele Lucas o niej
wie. Poczuła się nieswojo obok tak bliskiej osoby, którą teraz traktuje jak
kogoś obcego. „Wszystko przez tego
cholernego Sancheza”, jak powtarzała sobie w myślach co rano. Byłoby jej o
wiele łatwiej, gdyby pamiętała go z czasów dzieciństwa, ale niestety media jej
na to nie pozwalały. Ciągle było głośno o utalentowanym Chilijskim piłkarzu.
Ale mimo że minęło tyle lat, nie zmienił się. Nadal wygląda tak samo.
Niesamowicie przystojny brunet o czekoladowych oczach i ciemnej karnacji. Jego
nieziemski uśmiech paraliżował Olivię gdy tylko widziała go w telewizji.
Myślała, że kiedyś był tylko jej. Choć byli dziećmi, wiedzieli, jak silna więź
ich łączy. To było coś więcej niż przyjaźń, jednak kiedy widzieli się po raz
ostatni, mieli po piętnaście lat i żadne z nich nie odważyło się wyjawić swoich
uczuć. Później, już w dorosłym życiu starali się znaleźć swoje drugie połówki.
Jeśli już się udało, czuli, że nic z tego nie będzie. Ani Olivia, ani Alexis
nie wiedzieli, że to wszystko jest takie trudne tylko dlatego, że prawdziwa
miłość to właśnie ona i on. Teraz, pomimo tego, że Oli ma chłopaka, mimo tego,
że do niedawna wydawało jej się, że to właśnie on, to teraz jest pewna, że nie
spędzi z Lucasem reszty życia. Jedyna osoba, która była dla niej odpowiednia,
to właśnie Alexis, choć dziewczyna za wszelką cenę nie chciała dopuścić do
siebie tej myśli. Cały czas pamiętała bowiem moment, kiedy chciała dać
Chilijczykowi swoją bransoletkę, i kiedy zobaczyła go świetnie bawiącego się z
dziewczyną, poza którą przez kilka następnych miesięcy nie widział świata. I
tutaj nasuwa się pytanie: czemu Olivia miała to za złe swojemu przyjacielowi?
Kochała go. Jego wady zamieniała w zalety. Uwielbiała jego uśmiech… Czasem
żałowała, że jest jego przyjaciółką. Tylko, albo aż przyjaciółką. Choć dzięki
temu mogła być przy Sanchezie cały czas, choć wiedziała, że chłopak ufał jej
bezgranicznie, to nie mogła powiedzieć mu tego jednego zdania, które
odmieniłoby życie obojga…
________________________
Błagam, informujcie mnie o nowych rozdziałach u siebie w zakładce SPAM!
________________________
Błagam, informujcie mnie o nowych rozdziałach u siebie w zakładce SPAM!