sobota, 13 lipca 2013

Rozdział 3

„Jest taka miłość, która nie umiera, choć zakochani od siebie odejdą.”


Olivia nie wspomniała siostrze o tym, że widziała Alexisa. Znając Lenę, pewnie podziękowałaby za odwiedziny Lucasowi i zafundowałaby mu wcześniejszy powrót do Hiszpanii. Brunetka nie przepadała za chłopakiem swojej młodszej siostry, traktowała go jak zło konieczne, była wobec niego sztucznie miła. Lena nie chciała niszczyć związku Olivii, ale z drugiej strony pragnęła spotkania jej siostry z Sanchezem. Doskonale pamiętała ich z czasów dzieciństwa, kiedy nie widzieli poza sobą świata. Lena zawsze podziwiała ich przyjaźń. Oli i Alexis mogli wtedy wskoczyć za sobą w ogień. Brunetka uważała, że ta znajomość nie może się tak po prostu zakończyć, dlatego postanowiła, że doprowadzi do spotkania jej siostry z piłkarzem FC Barcelony.
-A może dzisiaj, dla urozmaicenia, zrobimy sobie babski dzień?- Lena skierowała pytanie do Olivii podczas wspólnego śniadania, na co blondynka odpowiedziała, kiwając twierdząco głową.
-W takim razie my urządzimy sobie męski dzień!- oznajmił entuzjastycznie Nicolas, uśmiechając się do Lucasa, któremu na początku średnio się to spodobało, jednak z czasem zmienił nastawienie.

* * *

Siostry przechadzały się wokół fontanny, którą poprzedniego dnia widziała Olivia. Dziewczyna nie mogła już dłużej ukrywać przed Leną spotkania z Sanchezem, więc kiedy usiadły na ławce przy fontannie, wszystko jej opowiedziała.
-Czemu nie powiedziałaś mu, kim jesteś?!- zapytała rozpaczliwie Lena.
-Byłam z Lucasem!- broniła się blondynka.- A poza tym, nie wiem czy po tylu latach potrafiłabym z nim rozmawiać.

-Żartujesz sobie? Wy zawsze mieliście mnóstwo tematów do rozmów!
-Lena, nie jesteśmy już dziećmi!- zdenerwowała się Olivia.
-Czy to ważne?
-Tak! Przecież nie porozmawiamy już o tym, co działo się w ostatnim odcinku jakiejś bajki!
-Nie uważasz, że po kilku latach przerwy rozmowom nie będzie końca?- spytała nieco niepewnym tonem Lena.- Myślę, że warto spróbować.
-To nie będzie fair wobec Lucasa.- odparła stanowczo Olivia.
-Zastanawiam się, czy on jest wobec ciebie fair.- powiedziała półszeptem brunetka.- W ogóle mu nie ufam.
-To zacznij! Chyba chcę spędzić z nim resztę życia.
-Co? Z Lucasem?!- krzyknęła Lena, strasząc wszystkie gołębie, które dotychczas beztrosko krążyły wokół ławki.- To nie jest dobry pomysł.
-To moje życie. Choć raz w nie nie ingeruj i pozwól mi samej podjąć decyzję. Kocham go.
-A Chile?
Olivia przygryzła wargę.- To zamknięty rozdział.- odrzekła i podeszła do fontanny, patrząc na monety leżące na jej dnie.- Miałaś przynieść mi szczęście w miłości, a wszystko skomplikowałaś.- mruknęła pod nosem, roniąc łzę.- Czy zawsze wszystko musi iść nie po mojej myśli?

* * *

-Widziałem ją! Ona jest w Mediolanie! Tak, to była na pewno Olivia.- Alexis rozmawiał przez telefon z Pedro, który przebywał właśnie na zgrupowaniu reprezentacji.
-I co, gadaliście?
-Nie… uciekła.- odpowiedział półszeptem, będąc pewnym, że przyjaciel go wyśmieje.
-Szczerze mówiąc, nie dziwię się.- odparł całkiem poważnie.- Stary, przepraszam, że nie jestem po twojej stronie, ale nie zachowałeś się wtedy odpowiednio, a wiesz, kobiety są pamiętliwe…
-Byłem nastolatkiem, miałem w głowie tylko piłkę!- usprawiedliwiał się Sanchez.
-W tej kwestii nic się nie zmieniło.- zaśmiał się Rodrigues.
-Dzięki za wsparcie, przyjacielu.- powiedział ironicznie Chilijczyk, kończąc tym samym ich rozmowę. Był wściekły, że nikt nie chciał, a właściwie nie potrafił mu pomóc. Żałował, że wtedy, na tamtej ulicy nie rozpoznał Olivii. Cóż, dziewczyna bardzo się zmieniła. Z dzieciństwa pozostały jej jednak piękne, duże oczy i słodki uśmiech, którym rozkochiwała w sobie ludzi. Gdyby tylko zauważył to kilka minut wcześniej…
Sanchez w ogóle nie zwrócił uwagi na to, że Olivii towarzyszył chłopak. Nie wiedział jeszcze, że Lucas jest dla blondynki bardzo ważny i dziewczyna chce spędzić z nim resztę życia. Piłkarz uważał jednak, że Hiszpan nie jest żadną przeszkodą do tego, by mógł spotkać się z Olivią.
Tymczasem Lucas nie mógł poradzić sobie ze swoją zazdrością. Nie potrafił przestać myśleć o incydencie z tamtej ulicy, a jego dziewczyna nie chciała mu niczego wyjaśnić. Hiszpan czuł się okropnie, nie mogąc nic z tym zrobić. Wiedział, że nie może zabronić Olivii rozmów z innymi mężczyznami, ale gdyby tylko mógł, zamknąłby ją w domu, by mieć ją tylko dla siebie.
-To twój były?- spytał niepewnie, nie mając pojęcia, że Alexis jest światowej klasy piłkarzem. Czasem Olivia żałowała, że Lucas nie interesuje się footballem.
-Nie.- odpowiedziała, tracąc powoli cierpliwość. Chłopak męczył ją pytaniami już od samego rana. Czuła się jak na przesłuchaniu.- Stwierdzasz to po tym, że zapytał mnie, czy nie chcę autografu?- zaśmiała się ironicznie.- Lucas, proszę cię.
-Co ma on, czego nie mam ja?- spojrzał na Chilijkę, mrużąc oczy.
-Przestań, do cholery! Psujesz wszystko! Miałam tutaj odpocząć od codzienności, a tymczasem Mediolan jest dla mnie męczarnią, przez ciebie!- Olivia w końcu wybuchła. Tego typu kłótnie zdarzały się parze coraz częściej.- Wiesz co? Czasami wydaje mi się, że ja i ty to dwa zupełnie różne światy i nie wiem, jak wytrzymaliśmy ze sobą tak długo.- pokiwała głową w geście bezradności.
-A więc to wszystko moja wina? A kto knuje coś z jakimiś chłoptasiami za moimi plecami? Nie wiem, co kombinujecie, ale się dowiem!
-Powodzenia!- krzyknęła blondynka na odchodne i wybiegła z ich pokoju, kierując się do sypialni jej siostry.


-Co się stało?!- przeraziła się Lena, kiedy do pomieszczenia wbiegła zapłakana Olivia. Nicolas jeszcze spał, jednak dziewczyny nie zwracały na niego uwagi.
-Nie słyszałaś naszej kłótni?- szlochała Oli.
-Znowu…?- westchnęła brunetka.- Posłuchaj.- zaczęła głaskać młodszą siostrę po ramieniu.- Każdy związek przechodzi kiedyś kryzys, dlatego musicie to jakoś przetrwać.- mówiła ze spokojem, próbując wesprzeć Olivię, która nie mogła przestać płakać.
-Kłócimy się o najmniejszy szczegół, odkąd…- wychlipała.- Zaraz, zaraz…- zmrużyła oczy, patrząc na bliżej nieokreślony punkt, po czym wybiegła z pokoju równie szybko, jak się w nim pojawiła. Skierowała się w stronę ulicy, na której widziała Alexisa. Tam też znajdowała się fontanna, do której blondynka wrzuciła monetę, wierząc, że ta przyniesie jej szczęście.- Jak do tej pory, tylko rujnujesz mi życie.-burknęła Olivia.- Chyba nie znasz definicji słowa „szczęście”.
-A ty gadasz z fontanną.- usłyszała szept za uchem.
Odwróciła się powoli. Ujrzała przed sobą pewnego znajomego chłopaka o brązowych oczach, ciemnej karnacji i takich samych włosach. Postać uśmiechała się do niej szeroko, nie wiedząc czy może ją objąć, czego bardzo pragnęła, czy nie. Olivia odwzajemniła uśmiech, po czym rzuciła się na szyję Sancheza. Poczuła się wspaniale. Zapomniała o kłótni z Lucasem, o wszystkich problemach, łzy zniknęły z jej policzków… Zrozumiała, że fontanna rzeczywiście przyniosła jej szczęście. Zajęta humorkami Lucasa nie zauważyła Chilijczyka.
-Witaj, jestem Alexis.- powiedział piłkarz, kiedy w końcu oderwali się od siebie.
-Olivia. Czy my nie widzieliśmy się już wcześniej?- zmarszczyła brwi, uśmiechając się.
-Hm…- Sanchez złapał się teatralnie za głowę.- Tak! Codziennie, przez piętnaście lat!
Długo tak nie wytrzymali i już po chwili wybuchli niekontrolowanym śmiechem. Obojgu bardzo tego brakowało.
Wszelkie obawy Olivii zostały rozwiane. Kiedy przyjaciele rozpoczęli rozmowę, zakończyli ją dopiero wtedy, gdy zrobiło się ciemno i Chile odprowadził blondynkę do domu.
-Podpisałeś już kontrakt z Interem?- zapytała Oli, kiedy zatrzymali się przed mieszkaniem Leny.
-Jeszcze nie… Nie jestem co do niego przekonany. Najchętniej zostałbym w Barcelonie.- odparł.
-Rób więc to, co kochasz. Graj dla Blaugrany.
-Zawsze wiedziałaś, co dla mnie najlepsze.- Alexis zaśmiał się serdecznie.- Tęskniłem.
-To niemożliwe.- Olivia skrzyżowała ręce na piersiach, unosząc brew.- Przecież ty o mnie zapomniałeś!
-Nieprawda!- oburzył się piłkarz.- No, może na chwilę…
-Czemu nie zadzwoniłeś ani razu po tym, jak wyjechałeś?- zapytała blondynka, spoglądając mu prosto w oczy.
-Bo…- Sanchez bał się powiedzieć Olivii prawdę. Wiedział, że to nie jest odpowiedni moment, musiał zaczekać. Obawiał się również tego, że ponownie ją straci, ale obiecał sobie, że już do tego nie dopuści.- Nie wiem.- skłamał.
Dziewczyna spuściła wzrok. Taka odpowiedź jej nie satysfakcjonowała.- Na mnie już czas.- oznajmiła.
Słysząc to zdanie, Chile zbliżył się do przyjaciółki i objął ją mocno. Tak, jak wtedy, gdy widzieli się po raz ostatni. Blondynka uroniła łzę, zdając sobie sprawę z tego, że za kilka minut Alexis znów zniknie i Olivia nie będzie pewna kiedy znowu się zobaczą.
Przyjaciele trwali w uścisku już od dobrych kilku minut, kiedy ciszę przerwało pukanie w okno. Był to nie kto inny, jak Lucas.
-O nie, nie chcę wracać do domu…- mruknęła rozpaczliwie Oli. Wiedziała, że jej chłopak będzie wściekły. Chilijka nie odebrała żadnego z jego kilkunastu połączeń.
-Dasz radę, wierzę w ciebie.- uśmiechnął się piłkarz.
Olivia otwierała już drzwi do domu, cały czas czuła na sobie spojrzenie napastnika Barcelony. Odwróciła się.- Kiedy się zobaczymy?
-Bądź przy fontannie jutro o dziewiętnastej.
Dziewczyna nie zdążyła odpowiedzieć. W głąb mieszkania siłą wciągnął ją Lucas. W powietrzu wisiała już kolejna kłótnia…
-Co tu się dzieje?! Wyjaśnisz mi w końcu?- warknął Hiszpan.
-Czy ja muszę się ze wszystkiego spowiadać? Jestem dorosła, mogę robić co chcę.- odparła w miarę spokojnie, w środku jednak kipiała ze złości. Pomyśleć, że jeszcze przed chwilą była tak szczęśliwa…
Lucas zacisnął pięści.- Mogłabyś nie prowadzać się z jakimiś facetami? Zapomniałaś już, że masz chłopaka?- wycedził przez zęby.
-Wiesz co?- Oli skrzyżowała ręce na piersiach.- Mam tego dość. Odkąd jesteśmy we Włoszech, jesteś zupełnie inny. Ranisz mnie każdym swoim słowem. Nie mogę już na ciebie patrzeć, odrażasz mnie.- dziewczyna mówiła półszeptem, a jej oczy zaszły łzami.- To już nie jest ta wielka miłość, jaką darzyłam cię jeszcze kilka dni temu. Wtedy mogłabym zrobić dla ciebie wszystko, wiązałam z tobą przyszłość… Ale… Właściwie, cieszę się, że w Mediolanie poznałam cię od nowa. Poznałam cię z tej drugiej strony. Cóż, lepiej późno, niż wcale. I wiesz co jeszcze?- uśmiechnęła się delikatnie przez łzy.- Dziękuję. Dziękuję ci za to, że mnie czegoś nauczyłeś. Dzięki tobie już wiem, że najpierw muszę poznać człowieka bardzo dokładnie, by ewentualnie wiązać z nim przyszłość, by móc z nim być.- blondynka westchnęła, ocierając łzy.- Spotkałam się dzisiaj z Alexisem Sanchezem, napastnikiem FC Barcelony, światowej klasy piłkarzem, a ty, do cholery, nie wiesz kto to jest?! Piłka nożna to nie twoja bajka, a dla mnie to cały świat. Widzisz jak bardzo się różnimy? W każdym, najmniejszym szczególe.
-A więc to on ma, czego mi brakuje!- krzyknął Lucas.- Pieniądze, sławę! Przy nim będziesz rozpoznawalna na ulicy! Gratulacje, życzę szczęścia.- zaśmiał się ironicznie.
Po tych słowach Olivia poczuła się, jakby ktoś uderzył ją w twarz.- Nie zgadłeś.- powiedziała cicho, po czym zaczęła opowiadać Hiszpanowi historię swojego dzieciństwa.- Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. A po dzisiejszym spotkaniu… Ta znajomość… Odżyła. Obudziła się ze snu. Alexis pocieszył mnie po tym, jak ty mnie zraniłeś. Ukoił moje łzy.- spojrzała mu w oczy.- Nie odczuwasz porażki? Płacz ukochanej osoby nie jest twoją przegraną?- wychlipała.
-Zastanawiam się, czy kiedykolwiek tak naprawdę cię kochałem.- odparł oschle, z pogardą patrząc na Olivię, która tylko otarła łzy rękawem sweterka, odwróciła się na pięcie i wyszła z salonu, kierując się do pokoju siostry i jej narzeczonego. Nie była pewna czy może wejść, było w końcu grubo po dwudziestej trzeciej, ale nie wyobrażała sobie spędzenia tej nocy z Lucasem.
-Lena?- szepnęła, nie chcąc budzić Nicolasa.
-Co jest?- zapytała, ziewając.- Ach, rozumiem, nic nie mów.- dodała po tym, jak zobaczyła w jakim stanie jest jej młodsza siostra. Lena obudziła narzeczonego i poleciła mu, by ten przeniósł się na kanapę do salonu. Nicolas, widząc powagę sytuacji, zgodził się, za co Olivia była mu naprawdę wdzięczna. Kiedy Włoch wyszedł z pokoju, blondynka wybuchła płaczem. Nie potrafiła już dłużej ukrywać kipiących w niej emocji. Rozmawiając z Lucasem, chciała udowodnić, że jest silna. Po części się udało, dziewczyna postawiła mu się, nie patrząc na to, że może ponieść konsekwencje.
Siostry przesiedziały na łóżku pół nocy. Lena starała się pocieszyć Olivię, dała jej się spokojnie wypłakać, pozwoliła, by emocje opadły. Dziewczyny zawsze pomagały sobie w sprawach sercowych, Oli wiedziała, że może liczyć na Lenę.
Była czwarta nad ranem, kiedy siostry zasnęły. W południe, gdy w końcu postanowiły zwlec się z łóżka, Nicolas miał dla nich pewną wiadomość.
-Lucas wyjechał.- oznajmił Włoch, nie owijając w bawełnę.
-Ale jak to? Tak po prostu…?- Lena zmarszczyła brwi.
-Na mnie chyba też już czas…- westchnęła Olivia.
-I co, wrócisz do niego?- zapytali chórkiem narzeczeni.
-To moje mieszkanie. Mam nadzieję, że może wyprowadzi się przed moim powrotem. Nie chcę się już z nim widzieć.- na twarzy Olivii pojawił się grymas niezadowolenia, który jednak po chwili zamienił się na szeroki uśmiech.- Ale dzisiaj spotykam się z Alexisem!- krzyknęła radośnie, klaszcząc dłońmi. Na samą myśl o ich spotkaniu czuła się lepiej. Blondynka zaczynała wierzyć, że włoskie fontanny rzeczywiście przynoszą szczęście, ale czy w miłości? Cóż, oboje czuli coś więcej. Oprócz tego, że byli wspaniałymi przyjaciółmi i pierwsze spotkanie po latach to potwierdziło, to zapewne sprawdziliby się również jako para. Każde z nich chciało spróbować, ale tak jak wtedy, w wieku piętnastu lat, bali się wypowiedzieć tego jednego zdania.
-Co będziecie robić?- zapytała Lena z nieukrywaną ciekawością.
-Nie mam pojęcia. Powiedział tylko tyle, żebym przyszła pod fontannę o dziewiętnastej.- odparła Olivia.- Już nie mogę się doczekać!
Blondynka cały tamten dzień chodziła cała w skowronkach. Szukała odpowiedniego stroju, dobierała do niego buty, makijaż, Lena pomagała jej ułożyć fryzurę. Cały dom wrzał. Dziewczyny krzątały się z pokoju do pokoju, a Nicolas co chwilę musiał dostarczać im  potrzebnych rzeczy. Włoch chętnie im pomagał. Lubił Olivię, swoją przyszłą szwagierkę traktował niczym młodszą siostrę. Będąc świadkiem przykrych incydentów, w których brała udział, mężczyzna współczuł jej z całego serca i cieszył się, że Lucas zdecydował się wrócić do Hiszpanii. Nicolas był przekonany, że Olivia nie zasługuje na takie traktowanie, a tamten chłopak nie zasługuje na nią.
-Myślisz, że ona dobrze robi, idąc na to spotkanie?- Lena skierowała pytanie do swojego narzeczonego tuż po tym, jak jej młodsza siostra wyszła z domu.
-Nie znam tego chłopaka, ale dam sobie rękę uciąć, że jest dla niej lepszy, niż Lucas.

-O niebo lepszy…- westchnęła brunetka.