„Jest
taka miłość, która nie umiera, choć zakochani od siebie odejdą.”
Olivia nie wspomniała siostrze o tym, że widziała Alexisa.
Znając Lenę, pewnie podziękowałaby za odwiedziny Lucasowi i zafundowałaby mu
wcześniejszy powrót do Hiszpanii. Brunetka nie przepadała za chłopakiem swojej
młodszej siostry, traktowała go jak zło konieczne, była wobec niego sztucznie
miła. Lena nie chciała niszczyć związku Olivii, ale z drugiej strony pragnęła
spotkania jej siostry z Sanchezem. Doskonale pamiętała ich z czasów dzieciństwa,
kiedy nie widzieli poza sobą świata. Lena zawsze podziwiała ich przyjaźń. Oli i
Alexis mogli wtedy wskoczyć za sobą w ogień. Brunetka uważała, że ta znajomość
nie może się tak po prostu zakończyć, dlatego postanowiła, że doprowadzi do
spotkania jej siostry z piłkarzem FC Barcelony.
-A może dzisiaj, dla urozmaicenia, zrobimy sobie babski
dzień?- Lena skierowała pytanie do Olivii podczas wspólnego śniadania, na co
blondynka odpowiedziała, kiwając twierdząco głową.
-W takim razie my urządzimy sobie męski dzień!- oznajmił
entuzjastycznie Nicolas, uśmiechając się do Lucasa, któremu na początku średnio
się to spodobało, jednak z czasem zmienił nastawienie.
* * *
Siostry przechadzały się wokół fontanny, którą poprzedniego
dnia widziała Olivia. Dziewczyna nie mogła już dłużej ukrywać przed Leną
spotkania z Sanchezem, więc kiedy usiadły na ławce przy fontannie, wszystko jej
opowiedziała.
-Czemu nie powiedziałaś mu, kim jesteś?!- zapytała
rozpaczliwie Lena.
-Byłam z Lucasem!- broniła się blondynka.- A poza tym, nie
wiem czy po tylu latach potrafiłabym z nim rozmawiać.
-Żartujesz sobie? Wy zawsze mieliście mnóstwo tematów do
rozmów!
-Lena, nie jesteśmy już dziećmi!- zdenerwowała się Olivia.
-Czy to ważne?
-Tak! Przecież nie porozmawiamy już o tym, co działo się w
ostatnim odcinku jakiejś bajki!
-Nie uważasz, że po kilku latach przerwy rozmowom nie będzie
końca?- spytała nieco niepewnym tonem Lena.- Myślę, że warto spróbować.
-To nie będzie fair wobec Lucasa.- odparła stanowczo Olivia.
-Zastanawiam się, czy on jest wobec ciebie fair.-
powiedziała półszeptem brunetka.- W ogóle mu nie ufam.
-To zacznij! Chyba chcę spędzić z nim resztę życia.
-Co? Z Lucasem?!- krzyknęła Lena, strasząc wszystkie
gołębie, które dotychczas beztrosko krążyły wokół ławki.- To nie jest dobry
pomysł.
-To moje życie. Choć raz w nie nie ingeruj i pozwól mi samej
podjąć decyzję. Kocham go.
-A Chile?
Olivia przygryzła wargę.- To zamknięty rozdział.- odrzekła i
podeszła do fontanny, patrząc na monety leżące na jej dnie.- Miałaś przynieść mi
szczęście w miłości, a wszystko skomplikowałaś.- mruknęła pod nosem, roniąc
łzę.- Czy zawsze wszystko musi iść nie po mojej myśli?
* * *
-Widziałem ją! Ona jest w Mediolanie! Tak, to była na pewno
Olivia.- Alexis rozmawiał przez telefon z Pedro, który przebywał właśnie na
zgrupowaniu reprezentacji.
-I co, gadaliście?
-Nie… uciekła.- odpowiedział półszeptem, będąc pewnym, że
przyjaciel go wyśmieje.
-Szczerze mówiąc, nie dziwię się.- odparł całkiem poważnie.-
Stary, przepraszam, że nie jestem po twojej stronie, ale nie zachowałeś się
wtedy odpowiednio, a wiesz, kobiety są pamiętliwe…
-Byłem nastolatkiem, miałem w głowie tylko piłkę!-
usprawiedliwiał się Sanchez.
-W tej kwestii nic się nie zmieniło.- zaśmiał się Rodrigues.
-Dzięki za wsparcie, przyjacielu.- powiedział ironicznie
Chilijczyk, kończąc tym samym ich rozmowę. Był wściekły, że nikt nie chciał, a
właściwie nie potrafił mu pomóc. Żałował, że wtedy, na tamtej ulicy nie
rozpoznał Olivii. Cóż, dziewczyna bardzo się zmieniła. Z dzieciństwa pozostały
jej jednak piękne, duże oczy i słodki uśmiech, którym rozkochiwała w sobie
ludzi. Gdyby tylko zauważył to kilka minut wcześniej…
Sanchez w ogóle nie zwrócił uwagi na to, że Olivii
towarzyszył chłopak. Nie wiedział jeszcze, że Lucas jest dla blondynki bardzo ważny
i dziewczyna chce spędzić z nim resztę życia. Piłkarz uważał jednak, że Hiszpan
nie jest żadną przeszkodą do tego, by mógł spotkać się z Olivią.
Tymczasem Lucas nie mógł poradzić sobie ze swoją zazdrością.
Nie potrafił przestać myśleć o incydencie z tamtej ulicy, a jego dziewczyna nie
chciała mu niczego wyjaśnić. Hiszpan czuł się okropnie, nie mogąc nic z tym
zrobić. Wiedział, że nie może zabronić Olivii rozmów z innymi mężczyznami, ale
gdyby tylko mógł, zamknąłby ją w domu, by mieć ją tylko dla siebie.
-To twój były?- spytał niepewnie, nie mając pojęcia, że
Alexis jest światowej klasy piłkarzem. Czasem Olivia żałowała, że Lucas nie
interesuje się footballem.
-Nie.- odpowiedziała, tracąc powoli cierpliwość. Chłopak
męczył ją pytaniami już od samego rana. Czuła się jak na przesłuchaniu.-
Stwierdzasz to po tym, że zapytał mnie, czy nie chcę autografu?- zaśmiała się
ironicznie.- Lucas, proszę cię.
-Co ma on, czego nie mam ja?- spojrzał na Chilijkę, mrużąc
oczy.
-Przestań, do cholery! Psujesz wszystko! Miałam tutaj
odpocząć od codzienności, a tymczasem Mediolan jest dla mnie męczarnią, przez
ciebie!- Olivia w końcu wybuchła. Tego typu kłótnie zdarzały się parze coraz
częściej.- Wiesz co? Czasami wydaje mi się, że ja i ty to dwa zupełnie różne
światy i nie wiem, jak wytrzymaliśmy ze sobą tak długo.- pokiwała głową w
geście bezradności.
-A więc to wszystko moja wina? A kto knuje coś z jakimiś
chłoptasiami za moimi plecami? Nie wiem, co kombinujecie, ale się dowiem!
-Powodzenia!- krzyknęła blondynka na odchodne i wybiegła z
ich pokoju, kierując się do sypialni jej siostry.
-Co się stało?!- przeraziła się Lena, kiedy do pomieszczenia
wbiegła zapłakana Olivia. Nicolas jeszcze spał, jednak dziewczyny nie zwracały
na niego uwagi.
-Nie słyszałaś naszej kłótni?- szlochała Oli.
-Znowu…?- westchnęła brunetka.- Posłuchaj.- zaczęła głaskać
młodszą siostrę po ramieniu.- Każdy związek przechodzi kiedyś kryzys, dlatego
musicie to jakoś przetrwać.- mówiła ze spokojem, próbując wesprzeć Olivię,
która nie mogła przestać płakać.
-Kłócimy się o najmniejszy szczegół, odkąd…- wychlipała.-
Zaraz, zaraz…- zmrużyła oczy, patrząc na bliżej nieokreślony punkt, po czym
wybiegła z pokoju równie szybko, jak się w nim pojawiła. Skierowała się w
stronę ulicy, na której widziała Alexisa. Tam też znajdowała się fontanna, do której
blondynka wrzuciła monetę, wierząc, że ta przyniesie jej szczęście.- Jak do tej
pory, tylko rujnujesz mi życie.-burknęła Olivia.- Chyba nie znasz definicji
słowa „szczęście”.
-A ty gadasz z fontanną.- usłyszała szept za uchem.
Odwróciła się powoli. Ujrzała przed sobą pewnego znajomego
chłopaka o brązowych oczach, ciemnej karnacji i takich samych włosach. Postać
uśmiechała się do niej szeroko, nie wiedząc czy może ją objąć, czego bardzo
pragnęła, czy nie. Olivia odwzajemniła uśmiech, po czym rzuciła się na szyję
Sancheza. Poczuła się wspaniale. Zapomniała o kłótni z Lucasem, o wszystkich
problemach, łzy zniknęły z jej policzków… Zrozumiała, że fontanna rzeczywiście
przyniosła jej szczęście. Zajęta humorkami Lucasa nie zauważyła Chilijczyka.
-Witaj, jestem Alexis.- powiedział piłkarz, kiedy w końcu
oderwali się od siebie.
-Olivia. Czy my nie widzieliśmy się już wcześniej?-
zmarszczyła brwi, uśmiechając się.
-Hm…- Sanchez złapał się teatralnie za głowę.- Tak!
Codziennie, przez piętnaście lat!
Długo tak nie wytrzymali i już po chwili wybuchli
niekontrolowanym śmiechem. Obojgu bardzo tego brakowało.
Wszelkie obawy Olivii zostały rozwiane. Kiedy przyjaciele
rozpoczęli rozmowę, zakończyli ją dopiero wtedy, gdy zrobiło się ciemno i Chile
odprowadził blondynkę do domu.
-Podpisałeś już kontrakt z Interem?- zapytała Oli, kiedy
zatrzymali się przed mieszkaniem Leny.
-Jeszcze nie… Nie jestem co do niego przekonany. Najchętniej
zostałbym w Barcelonie.- odparł.
-Rób więc to, co
kochasz. Graj dla Blaugrany.
-Zawsze wiedziałaś, co dla mnie najlepsze.- Alexis zaśmiał
się serdecznie.- Tęskniłem.
-To niemożliwe.- Olivia skrzyżowała ręce na piersiach,
unosząc brew.- Przecież ty o mnie zapomniałeś!
-Nieprawda!- oburzył się piłkarz.- No, może na chwilę…
-Czemu nie zadzwoniłeś ani razu po tym, jak wyjechałeś?-
zapytała blondynka, spoglądając mu prosto w oczy.
-Bo…- Sanchez bał się powiedzieć Olivii prawdę. Wiedział, że
to nie jest odpowiedni moment, musiał zaczekać. Obawiał się również tego, że ponownie
ją straci, ale obiecał sobie, że już do tego nie dopuści.- Nie wiem.- skłamał.
Dziewczyna spuściła wzrok. Taka odpowiedź jej nie
satysfakcjonowała.- Na mnie już czas.- oznajmiła.
Słysząc to zdanie, Chile zbliżył się do przyjaciółki i objął
ją mocno. Tak, jak wtedy, gdy widzieli się po raz ostatni. Blondynka uroniła
łzę, zdając sobie sprawę z tego, że za kilka minut Alexis znów zniknie i Olivia
nie będzie pewna kiedy znowu się zobaczą.
Przyjaciele trwali w uścisku już od dobrych kilku minut,
kiedy ciszę przerwało pukanie w okno. Był to nie kto inny, jak Lucas.
-O nie, nie chcę wracać do domu…- mruknęła rozpaczliwie Oli.
Wiedziała, że jej chłopak będzie wściekły. Chilijka nie odebrała żadnego z jego
kilkunastu połączeń.
-Dasz radę, wierzę w ciebie.- uśmiechnął się piłkarz.
Olivia otwierała już drzwi do domu, cały czas czuła na sobie
spojrzenie napastnika Barcelony. Odwróciła się.- Kiedy się zobaczymy?
-Bądź przy fontannie jutro o dziewiętnastej.
Dziewczyna nie zdążyła odpowiedzieć. W głąb mieszkania siłą
wciągnął ją Lucas. W powietrzu wisiała już kolejna kłótnia…
-Co tu się dzieje?! Wyjaśnisz mi w końcu?- warknął Hiszpan.
-Czy ja muszę się ze wszystkiego spowiadać? Jestem dorosła,
mogę robić co chcę.- odparła w miarę spokojnie, w środku jednak kipiała ze
złości. Pomyśleć, że jeszcze przed chwilą była tak szczęśliwa…
Lucas zacisnął pięści.- Mogłabyś nie prowadzać się z jakimiś
facetami? Zapomniałaś już, że masz chłopaka?- wycedził przez zęby.
-Wiesz co?- Oli skrzyżowała ręce na piersiach.- Mam tego
dość. Odkąd jesteśmy we Włoszech, jesteś zupełnie inny. Ranisz mnie każdym
swoim słowem. Nie mogę już na ciebie patrzeć, odrażasz mnie.- dziewczyna mówiła
półszeptem, a jej oczy zaszły łzami.- To już nie jest ta wielka miłość, jaką
darzyłam cię jeszcze kilka dni temu. Wtedy mogłabym zrobić dla ciebie wszystko,
wiązałam z tobą przyszłość… Ale… Właściwie, cieszę się, że w Mediolanie
poznałam cię od nowa. Poznałam cię z tej drugiej strony. Cóż, lepiej późno, niż
wcale. I wiesz co jeszcze?- uśmiechnęła się delikatnie przez łzy.- Dziękuję.
Dziękuję ci za to, że mnie czegoś nauczyłeś. Dzięki tobie już wiem, że najpierw
muszę poznać człowieka bardzo dokładnie, by ewentualnie wiązać z nim
przyszłość, by móc z nim być.- blondynka westchnęła, ocierając łzy.- Spotkałam
się dzisiaj z Alexisem Sanchezem, napastnikiem FC Barcelony, światowej klasy
piłkarzem, a ty, do cholery, nie wiesz kto to jest?! Piłka nożna to nie twoja
bajka, a dla mnie to cały świat. Widzisz jak bardzo się różnimy? W każdym,
najmniejszym szczególe.
-A więc to on ma, czego mi brakuje!- krzyknął Lucas.-
Pieniądze, sławę! Przy nim będziesz rozpoznawalna na ulicy! Gratulacje, życzę
szczęścia.- zaśmiał się ironicznie.
Po tych słowach Olivia poczuła się, jakby ktoś uderzył ją w
twarz.- Nie zgadłeś.- powiedziała cicho, po czym zaczęła opowiadać Hiszpanowi
historię swojego dzieciństwa.- Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. A po
dzisiejszym spotkaniu… Ta znajomość… Odżyła. Obudziła się ze snu. Alexis
pocieszył mnie po tym, jak ty mnie zraniłeś. Ukoił moje łzy.- spojrzała mu w
oczy.- Nie odczuwasz porażki? Płacz ukochanej osoby nie jest twoją przegraną?-
wychlipała.
-Zastanawiam się, czy kiedykolwiek tak naprawdę cię
kochałem.- odparł oschle, z pogardą patrząc na Olivię, która tylko otarła łzy
rękawem sweterka, odwróciła się na pięcie i wyszła z salonu, kierując się do
pokoju siostry i jej narzeczonego. Nie była pewna czy może wejść, było w końcu
grubo po dwudziestej trzeciej, ale nie wyobrażała sobie spędzenia tej nocy z
Lucasem.
-Lena?- szepnęła, nie chcąc budzić Nicolasa.
-Co jest?- zapytała, ziewając.- Ach, rozumiem, nic nie mów.-
dodała po tym, jak zobaczyła w jakim stanie jest jej młodsza siostra. Lena
obudziła narzeczonego i poleciła mu, by ten przeniósł się na kanapę do salonu.
Nicolas, widząc powagę sytuacji, zgodził się, za co Olivia była mu naprawdę
wdzięczna. Kiedy Włoch wyszedł z pokoju, blondynka wybuchła płaczem. Nie
potrafiła już dłużej ukrywać kipiących w niej emocji. Rozmawiając z Lucasem,
chciała udowodnić, że jest silna. Po części się udało, dziewczyna postawiła mu
się, nie patrząc na to, że może ponieść konsekwencje.
Siostry przesiedziały na łóżku pół nocy. Lena starała się
pocieszyć Olivię, dała jej się spokojnie wypłakać, pozwoliła, by emocje opadły.
Dziewczyny zawsze pomagały sobie w sprawach sercowych, Oli wiedziała, że może
liczyć na Lenę.
Była czwarta nad ranem, kiedy siostry zasnęły. W południe,
gdy w końcu postanowiły zwlec się z łóżka, Nicolas miał dla nich pewną
wiadomość.
-Lucas wyjechał.- oznajmił Włoch, nie owijając w bawełnę.
-Ale jak to? Tak po prostu…?- Lena zmarszczyła brwi.
-Na mnie chyba też już czas…- westchnęła Olivia.
-I co, wrócisz do niego?- zapytali chórkiem narzeczeni.
-To moje mieszkanie. Mam nadzieję, że może wyprowadzi się
przed moim powrotem. Nie chcę się już z nim widzieć.- na twarzy Olivii pojawił
się grymas niezadowolenia, który jednak po chwili zamienił się na szeroki
uśmiech.- Ale dzisiaj spotykam się z Alexisem!- krzyknęła radośnie, klaszcząc
dłońmi. Na samą myśl o ich spotkaniu czuła się lepiej. Blondynka zaczynała
wierzyć, że włoskie fontanny rzeczywiście przynoszą szczęście, ale czy w
miłości? Cóż, oboje czuli coś więcej. Oprócz tego, że byli wspaniałymi
przyjaciółmi i pierwsze spotkanie po latach to potwierdziło, to zapewne
sprawdziliby się również jako para. Każde z nich chciało spróbować, ale tak jak
wtedy, w wieku piętnastu lat, bali się wypowiedzieć tego jednego zdania.
-Co będziecie robić?- zapytała Lena z nieukrywaną
ciekawością.
-Nie mam pojęcia. Powiedział tylko tyle, żebym przyszła pod
fontannę o dziewiętnastej.- odparła Olivia.- Już nie mogę się doczekać!
Blondynka cały tamten dzień chodziła cała w skowronkach.
Szukała odpowiedniego stroju, dobierała do niego buty, makijaż, Lena pomagała
jej ułożyć fryzurę. Cały dom wrzał. Dziewczyny krzątały się z pokoju do pokoju,
a Nicolas co chwilę musiał dostarczać im
potrzebnych rzeczy. Włoch chętnie im pomagał. Lubił Olivię, swoją
przyszłą szwagierkę traktował niczym młodszą siostrę. Będąc świadkiem przykrych
incydentów, w których brała udział, mężczyzna współczuł jej z całego serca i
cieszył się, że Lucas zdecydował się wrócić do Hiszpanii. Nicolas był
przekonany, że Olivia nie zasługuje na takie traktowanie, a tamten chłopak nie
zasługuje na nią.
-Myślisz, że ona dobrze robi, idąc na to spotkanie?- Lena
skierowała pytanie do swojego narzeczonego tuż po tym, jak jej młodsza siostra
wyszła z domu.
-Nie znam tego chłopaka, ale dam sobie rękę uciąć, że jest
dla niej lepszy, niż Lucas.
-O niebo lepszy…- westchnęła brunetka.